Screenshoty całych stron

Rzecz przydatna, gdy nie mamy dostępu do danej przeglądarki, a chcemy zobaczyć, jak nasza produkcja w tejże przeglądarce wygląda.
Automacik browsershots.org w założeniach robi screeny z wszystkch ważniejszych wersji IE, FF, z Konquerora, Opery, Safari i Dillo. Jednak jak donosi Grxmrx (który notabene jest pomysłodawcą niniejszego posta), automat zwraca screeny tylko z kilku z wymienionych pozycji. Poza tym istnieje iCapture robiący shoty w Safari oraz IECapture, robiący shoty w IE7.
Prawdopodobnie takich automatów jest więcej, jak na jakiś natrafię, nie omieszkam tego wpisu uzupełnić :)

Internet Explorer w Firefoxie

IE Tab to wtyczka do FF umożliwiająca zmianę silnika renderującego stronę w danej zakładce, na silnik eksplorerowy… bardzo przydatne: można bowiem otworzyć sobie dwie zakładki, w jednej wyrenderować stronkę za pomocą silnika ff, w drugiej – tą sama stronkę za pomocą ie. I przełączając zakładki, widzimy różnice w wyświetlaniu…

Usprawnienie przeglądarki każdego webmastera

Na codzień używam Firefoxa. Tak się mi utarło i za cholerę nie mogę się przerzucić np. na Operę, chociaż widzę te jej wszystkie usprawnienia i co jakiś czas słyszę o nowych (głównie od Mumina :P). Opera ma ficzery, to jest fakt :) Ale firefox jest jakiś przyjazny. Nie umiem tego określić. Może znów wszystko się rozbija o to, że w FF mogę pracowac z zamkniętymi oczami, wszystko mam poukładane tak jak chcę itp. Po prostu lenistwo.
Dlaczego o tym piszę. Otóż – powód jest. Podczas dzisiejszej rozmowy z Singollem zostało mi zaproponowane użycie rozszerzenia WebDeveloper dla mojego ognistego liska. Lubię takie nowinki, więc sprawdziłem instatnly. I co? I CZAD! :) Wypas na maxa. Można robić właściwie wszystko z cache’m, popupami, znacznikami meta, kolorami, js, ciastkami, cssami, formularzami, obrazkami, obiektami i mnóstwem innych rzeczy powiązanych z daną stronką. Właściwie nie umiem powiedzieć, czego mi w tym rozszerzeniu brakuje:) Wszystkim webmajstrom polecam z czystym sumieniem.

Moje boje z Google AdSense (4)

Dostałem właśnie maila, że śliczna pocztówka Google wraz z PINem została wysłana…

I to jest dobra okazja, żeby napisać jeszcze co nieco o reklamach w Google AdSense. Otóż okazuje się, że reklama reklamie nierówna. Po prostu jedne są droższe, inne tańsze. W Sieci znalazłem nawet ranking Top Paying Keywords dla AdSense… Teoretycznie wystarczy więc zbudować stronkę o treści, która spowoduje wyświetlenie się tej (droższej) a nie innej (tańszej) reklamy w boxie AdSense, a potem pobiegać po kawiarenkach w mieście i poprosić znajomych o różnym IP aby kliknęli. Oferta 65$ za jeden klik kusi. Myślę jednak, że Google ma jakieś swoje sposoby na odkrycie tego rodzaju oszustwa i byc może nawet nałożenie jakiegoś rodzaju kary za takie działania, więc nie polecam takich praktyk.

Co do wartości wynagrodzenia za klik, także nie jest tak różowo. Stawka za kliknięcie zależy bowiem także od liczby ogólnych odsłon reklamy. Stawka jest większa wtedy, gdy jest więcej klików przypadających na liczbę odsłon. Innymi słowy AdSense płaci więcej wtedy, gdy reklama jest bardziej skuteczna. Co prawda nie wiem jeszcze, jak to się oblicza i rachuje, ale zamierzam się dowiedzieć w najbliższej przyszłości…

Sitemap generator

Mapy stron witryny są to pliczki XML (najczęściej tworzone przez jakiś automat), umieszczane katalogu głównym danej witryny. Pomagają one indeksować daną witrynę przez roboty wyszukiwarki, i przez to pośrednio znacznie przyczyniają się do promocji witryny.
Dziś znalazłem fajny automacik on-line do tworzenia takich sajtmapek: tutaj.
Żeby sajtmapka została zauważona, warto ją zgłosić do Google Webmasters Central (dziwna sprawa, ale ten serwis dopiero niedawno odkryłem – zapewne w przyszłości napiszę o nim coś więcej).

Moje boje z Google AdSense (3)

Zalogowałem się dziś na moje konto AdSense aby sprawdzić dzisiejsze zarobki (taka mała mania ;)) i … system zaskoczył mnie komunikatem, że moje płatności są wstrzymane. W pierwszej chwili pomyślałem, że zrobiłem coś nie tak, co Google potraktowało jako swoiste wykroczenie…

Okazało się, że wszystko jest zgodne z procedurą. Google AdSense bowiem zabezpiecza się przed nadużyciami na jeszcze jeden sposób: Po osiągnięciu pewnego pułapu zarobków na domowy (czyli fizyczny) adres pocztowy przysyłają (pocztą zwykłą) pocztówkę (IMHO bardzo ładną, z logiem Google itp. – Można sobie ją pooglądać na stronie WWW AdSense (i nawet jest zwymiarowana) z kodem PIN, który trzeba wpisać do formularza w panelu na stronce… i wtedy wrota do bogactwa stają otworem :)
Obawiam się tylko trochę o rzetelność Poczty Polskiej…