Każdy freelancer to zna – gdy nie ma się nad sobą bicza (szefa), pojawiają się ciężkie godziny „niechceniamisię”. To wbrew pozorom bardzo trudna sprawa, bo zmusić się nie jest łatwo, a gdy na siłę zmusimy się bez chęci do pracy nad projektem częściowo artystycznym – będziemy podczas jego realizacji iść na skróty, co wpłynie zdecydowanie ujemnie na jego jakość.
Może Ameryki nie odkryję, ale pomyślałem, że wymienię tu kilka moich sposobów na takie chwile. Zrobię to choćby sam dla siebie.
Tak więc, gdy nie możesz się się przemóc, wykonuj następujące czynności (od najbardziej do najsłabiej działającego):
- Odpuść. Na 15-30 minut rób coś innego. Nie – nie coś „trochę innego” ale coś całkowicie innego. Im bardziej odległą czynność od Twojej niechcianej pracy będziesz robił(a), tym szybciej zachce Ci się pracować nad tymże niechcianym zadaniem. Zatem, najlepiej, odejdź od komputera, znajdź sobie czynność jak najbardziej „odcyfrowioną”. Obierz ziemniaki na obiad albo pogap się przez okno na pracę mechaników w zakładzie naprzeciwko (u mnie to działa rewelacyjnie, szczególnie jak się kłócą z jakimś ich klientem ;)).
- Pomarz sobie. Pamiętasz jakie fantazje miałeś/aś jako dziecko? To było coś! Spróbuj to przywołać, pomarzyć o czymkolwiek – na maksa popuścić wodze wyobraźni i po prostu puścić się na głębokie wody świata w którym absolutnie wszystko jest możliwe. 5 minut takiej sesji znakomicie relaksuje i pobudza chęć pracy.
- Wizualizuj. Masz zrobić projekt? Dobrze. Odejdź od komputera, połóż się na wznak i zrób go w myślach. Krok po kroku, w jak największych detalach. Zobaczysz, że w pewnym momencie nie będziesz mógł/mogła się powstrzymać od zasiądnięcia do realnej pracy, tym razem z przyjemnością.
- Rozdrobnij się. Wiem że to może wbrew wszystkim szkołom motywacji, ale u mnie to działa. O co chodzi? Otóż każdy ma mnóstwo małych spraw do uprzątnięcia/posegregowania/dokończenia itp. Takie małe prace „głupiego”. Zamień się na chwilę w pedanta i poukładaj i podokańczaj te małe sprawunki. Mój umysł takimi drobnostkami w niewiadomy sposób nakręca się do pracy nad większym dziełem. Może u Ciebie to też zadziała?
- Przyśpiesz sobie tętno. To oczywiste, powtarzane w wielu mądrych publikacjach. Zamiast zmuszać się do wysiłku psychicznego – zmuś się do fizycznego. Po chwili pojawi się niechęć do pracy fizycznej, i chęć pracy psychicznej. :)
- (gdy już nic nie działa a termin jutro) Zafunduj sobie krótką drzemkę. Max 40 minut. Nawet jeśli nie zaśniesz, zmuś się do leżenia przez ten czas z zamkniętymi oczami. Po wstaniu praca powinna przyjść łatwiej
- Rozruszaj umysł. Zadaj sobie stosunkowo skomplikowane zadanie matematyczne i spróbuj rozwiązać je w myślach. Albo postaraj się bez żadnych pomocy przetłumaczyć na obcy (znany Ci) język sens bardzo skomplikowanego, branżowego zdania. Po kilku takich operacjach mózg będzie zmęczony ciężką pracą i uzna za odpoczynek pracę, której wcześniej nie chciał wykonywać.
- Napisz wpis na bloga o Twoich metodach na zmuszenie się do pracy ;)
Drzemka działa najlepiej :)
Również jestem za drzemką:)